niedziela, 22 listopada 2009

Królewski i delikatny Burgund


We wcześniejszych postach dużo czasu i miejsca poświęciłem winom z poza Francji (no może oprócz jednego posta o Bordeaux - taki wyjątek, który potwierdza regułę ;) ).

Dziś pora wrócić do ojczyzny win oraz do wina, którego czasy świetności zaczęły się za Karola Wielkiego. Mowa tutaj o Burgundzie, które powstaje ze szczepu pinot noir. Wino z Burgundii przez wiele lat było ulubionym winem królów francuskich, stąd zyskało sobie miano królewskiego. Dziś wydaje się przegrało walkę o pierwszeństwo z winami z Bordeaux, ale sława ciągle pozostaje nieprzyćmiona.

Burgundię jako krainę winiarską charakteryzuje podział na liczne okręgi, z których pochodzą wspaniałe wina klas grand cru. Najsłynniejszy okręg to Cote d'Or. Moje wino niestety nie było grand cru, ale za to bardzo mile mnie zaskoczyło. Bardzo często mijałem butelki Burgundów na półkach sklepowych, ale wybór padał wtedy na wina bordoskie lub chilijskie. Zawsze obiecywałem sobie, że na wino z Burgundii można jeszcze poczekać aż zdarzy się jakaś miła okazja do świętowania. No i zdarzyła się. Wziąłem wreszcie z półki wino Hautes-Cote-de-Beaume a następnie pośpieszyłem przygotować małą imprezkę dla znajomych. Przed pierwszym łykiem spodziewałem się wina bogatego w garbniki (skoro wino z Bordeaux wygrało z tym z Burgundii), ale zaraz z pierwszą dawką wina okazało się jak bardzo się myliłem. W książkach o winie można wyczytać, że posiada ono "łagodną strukturę smaku". Było to dla mnie dużym zaskoczeniem, że wino z czerwonego szczepu może być tak łagodne i jedwabiste w smaku a zarazem z głębią owocowych aromatów.

Lubię takie nowe odkrycia w świecie win. Chyba dlatego mam wrażenie, że moja pasja do win dostarczy mi jeszcze wiele takich momentów. Pozdrawiam również Maćka, który w swoich zasobach przechowuje 18 letniego Burgunda - mój miał tylko 3 latka :)

Brak komentarzy: